recenzje, wywiady
Uważam Rze, 27 stycznia 2015:
Recenzja ks. Adriana Nowaka
Co -Opera czyli …
Jak połączyć Operę z Knajpą?
Warunki do spełnienia są trzy: Musi to być Kraków i najlepiej gdy w nazwie jest „Pod Baranami”, musi to być noc, i koniecznie CO-OPERA.
4 Października w Krakowie dało się wyczuć poezję niemal wszędzie. Na rynku, na murach, w pobliskich knajpkach i gdzie tylko się nie spojrzało. NOC POEZJI ogarniała wszystkich. Zarówno tych bardziej jak i tych mniej romantycznie nastawionych do życia. Fabryka pod Baranami mieszcząca się naprzeciwko słynnej Piwnicy zorganizowała koncert niezwykły. Godzina 22:00 sugerowała, że noc ta będzie długa sama w sobie, bo przecież żaden koncert nie kończy się po godzinie. Miejsce tchnęło swą magią więc i wieczór zrobił się uroczy. Co-Opera stawiła się prawie w komplecie, Michał Zabłocki – autor tekstów uraczył nas swoją poezją, był i kompozytor Marcin Nierubiec, przy klawiszach Milo Siemieński, który spokojnie dał radę zastąpić swą grą całą orkiestrę, no i Justyna Reczeniedi. Zabrakło tylko Krystiana Adama Krzeszowiaka, którego dzielnie zastąpił Mikołaj Adamczak. Krystian zasypywany ostatnio zobowiązaniami musiał pozostać poza granicami kraju.
Jeśli ktoś myśli, że o tak późnej porze ludzie nie chodzą na koncerty – jest w błędzie. Chodzą i to wybierając to co dobre i ze smakiem. Klimat Pracowni pod Baranami sprzyjał zarówno biesiadzie jak i uczcie duchowej, której niewątpliwie za sprawą artystów doświadczyliśmy tej nocy. Ci, którym projekt połączenia popu i opery w nazwie Co-Opera jest znany z płyty przyszli w ciemno, wiedząc, że to muzyka z najwyższej półki. Ci, którym nieobce jest nazwisko Zabłocki czy Nierubiec, również nie zastanawiali się pewnie wcale. A ci, którzy po prostu przypadkiem tego wieczoru znaleźli się w pobliżu i postanowili wejść, na pewno się nie zawiedli.
Kameralna sala i malutka scena sprzyjała bliskości, relacji którą dało się wyczuć od pierwszych chwil między artystami a publicznością, gromko nagradzającą brawami każdy utwór. Wiele tej nocy było poezji, lecz jeszcze więcej ciepła jakie płynęło z utworów. Noc ta dla obecnych stała się synonimem piękna. Niech to piękno trwa do czasu gdy „zobaczymy się kiedyś tam, po drugiej stronie nieba” – choć może uda się wcześniej…
Ks. Adrian Nowak <br/>
- Rozmowa Michała Zabłockiego z Teresą Drozdą w Radiu RDC na temat CO-OPERY: klik
- Recenzja Tadeusza Deszkiewicza z Polskiego Portalu Muzycznego http://www.kamerton.net/
„Szlachetna CO-OPERAcja daje efekty
….wrażliwi artyści są w stanie uszlachetnić sobą nawet bardzo ekstrawaganckie artystyczne połączenia…..
Jestem zwolennikiem czystości form, a więc zwykle z dystansem podchodzę do projektów łączenia dwóch odmiennych „żywiołów” artystycznych, czy muzycznych gatunków. Przerabiając np. klasykę na formę rockową czy jazzową łatwo przekroczyć granicę kiczu. Podobnie się dzieje gdy uznani śpiewacy próbują zyskać nowych zwolenników poprzez wejście w świat popkultury. Takich udanych prób jest bardzo mało, ale jednak są.
W minioną sobotę w ożarowskim Hotelu „Mazurkas” miałem okazję wysłuchać noworocznego koncertu z udziałem młodych, ale uznanych już gwiazd polskiej wokalistyki operowej – Justyny Reczeniedi i Krystiana Adama Krzeszowiaka. Pierwszą część wypełniły evergreeny repertuaru musicalowego „Skrzypek na dachu”, „My fair lady” czy „Duch w operze”. Drugą zaś część wypełniła w całości prapremiera napisanego specjalnie dla tych wykonawców nowego projektu muzycznego „Co-Opera”. Piszę projektu, bo trudno nazwać inaczej tę formę, która jest cyklem pieśni skomponowanych przez młodego, utalentowanego kompozytora Marcina Nierubca i utytułowanego już twórcę piosenek (m.in. dla Grzegorza Turnau’a) – poetę Michała Zabłockiego. Motywem przewodnim wszystkich utworów jest wątek miłosny -relacja dwojga ludzi i odmienne, choć zbliżone, spojrzenie na łączące ich problemy. Stąd na przykład trudne tango, już samym tytułem przywołujące skomplikowany związek dwojga bliskich sobie ludzi. Ale w projekcie słyszymy nie tylko tango. Jest tam i walc, są romantyczne ballady, ale także rytmy latynoskie i hip-hopowe. Na pierwszy rzut oka żywioły brzmieniowo i rytmicznie bardzo odległe, a jak pisałem na początku tekstu z zasady z dystansem podchodzę do takich eksperymentów.
Okazało się jednak, że wrażliwi artyści są w stanie uszlachetnić sobą nawet bardzo ekstrawaganckie artystyczne połączenia. Justyna Reczeniedi i Krystian Krzeszowiak z ogromną kulturą i refleksją przekazali publiczności literackie przesłanie tekstów Michała Zabłockiego. Muzyka Marcina Nierubca nie próbuje niczego naśladować. Jest bardzo charakterystyczna, rozpoznawalna i niewątpliwie podkreśla skomplikowaną niekiedy dramaturgię poetyckich słów.
Jedynym zastrzeżeniem jakie miałem był fakt niedostatecznego wykorzystania ogromnego potencjału wokalnego wykonawców. Zarówno Justyna Reczeniedi jak i Krystian Krzeszowiak to wielcy śpiewacy, mający w swoim dorobku zarówno bardzo trudne partie operowe, jak i oratoryjne czy pieśniarskie. Świadomość pójścia na ich koncert budzi oczekiwania wysłuchania kunsztu i wokalnych możliwości, które znamy z nagrań i scen. „Co-Opera” jest projektem kameralnym, zmuszającym bardziej do refleksji niż do podziwiania belcanta.
Reasumując: „Co-Opera” to projekt koło którego nie można przejść obojętnie. Działa na emocje, ale i skłania do intelektualnego wysiłku. W pełni można go docenić uważnie wsłuchując się w teksty, muzykę i piękne, szlachetne głosy wykonawców, którym podczas premierowego występu towarzyszyła Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego z Zamościa pod batutą Tadeusza Wicherka.”