Józef Baran o tomie „Koleżanki mojej żony”
Józef Baran, Wierszowisko, Dziennik Polski, 30 maja 2015
Podoba mi się nowy tomik Michała Zabłockiego „Koleżanki mojej żony, czyli blogostan_02” (wydawnictwo „czuły barbarzyńca”) ze względu na humor, pomysłowość, przewrotne, zaskakujące puenty. Czytasz w ramach ograniczonego dostępu do bezpłatnych artykułów Dziennika Polskiego Poezja w tym przypadku to nie tyle ozdobne pisanie, co raczej oryginalność ujęcia tematu, niebanalność refleksji. Zabłocki spożytkował doświadczenie kabaretowe, wielki talent do pisania tekstów piosenek (m.in. dla Grzegorza Turnaua i Czesława Mozila), ale w niejednym wierszu poszedł dalej, w tajemnicze rewiry zastrzeżone już tylko dla poezji. Trafnie scharakteryzował to Bryl: „A po cichu myślę, że jeszcze coś głębszego kryje się w tych wierszach. Dziob wystawia, łeb wychyla i jak zawoła, to sam się zdziwisz”. No właśnie… Chodzi o metafizyczność prześwitującą przez pozornie realistyczny opis, taką jak np. w wierszu „W poczekalni”, gdzie sformułowanie „Czuję się tutaj na miejscu” staje się przewrotną afirmacją „Ziemi” i „życia”.