Pośmiewiska
Nawalone parawany
Leżą na plaży rodzime śledzie.
W tłustej oliwie topią swe sadło.
Z samego rana trudno powiedzieć,
przy kim ci dzisiaj leżeć wypadło.
Ale w południe już wszystko jasne
i mimo słońca chce się uciekać.
Ani odpocznę, ani nie zasnę.
Wykończy taki urlop człowieka!
Z lewej rodzinka za parawanem
o piasek bitwy toczy ochocze.
Z prawej – z torebki piwo rozlane
siorbie pijaczek cuchnący moczem.
Za mną dzieciarnia wrzeszczy i biega
w złości, radości, śmiechu i strachu.
Dziewczynkę grzmoci starszy kolega,
najmłodszy kupę wali do piachu.
Wreszcie przede mną piknik, wyżerka,
grill, dym, smród, wedle najnowszej mody.
Na wolnym ogniu pieką żeberka,
więc przerażony lecę do wody.
Z czym się wynurzam, niech ktoś podpowie,
po dwóch godzinach męki na plaży?
Z czepkiem foliowej torby na głowie,
z maską pieluchy na bladej twarzy.
Reklama z dziadkiem
Jestem głupi, uwierzyłem niewinnej reklamie!
Nie wiedziałem, że to bliskim całe życie złamie.
Produkt niby taki zdrowy, bez ubocznych skutków…
Teraz gryzie się rodzina, pogrążona w smutku.
Własny dziadek mnie poprosił: „Ot, losu koleje!
kup mi wiagry, bo się babka nocą ze mnie śmieje!”
Więc kupiłem, w ramach żartu, w setne urodziny…
Babcia dziadka pogoniła, poszukał dziewczyny.
Już reklama taka wiagry z dziadkiem w necie leci:
„Dobił setki, poszedł w miasto i narobił dzieci”
Siódme wcielenie
Facebooku, na ciebie dziś liczę!
Podpowiedz, jak zmienić oblicze,
od nowa napisać życiorys
i przeżyć kolejne love-story!
Już nie chcę być Tolą z Warszawy!
I kraj mi podpowiedz ciekawy,
i miasta, dzielnice, i domy,
i język, i nowych znajomych.
Nie będę już kręcić i grzeszyć,
bo żal mi domowych pieleszy.
Niech teraz rozsądek zwycięża!
Poszukam rodziny i męża.
I choć szósty raz już się zmieniam,
nie spieprzę siódmego wcielenia.
Nie skalam się głupim romansem!
Ach, daj mi, facebooku, tę szansę!
Blachara i dres
Nie stawiaj się blacharo
i wskakuj na gablotę
i ciesz się, że tej nocy
na ciebie mam ochotę
Przewiozę cię po wiosce
zapalę z tobą skręta
i zrobisz na złość Zośce,
że długo popamięta
No, ładuj te kozaczki
i fryzik platynowy,
i cycki w róż wciśnięte
jak w czapki łyse głowy
Mój łańcuch jest na lansie
i dresik na wypasie
W tym techno-disco-transie
Ciut gustu jeszcze ma się
Selfie o kupie
Pstrykałam sobie fotki,
bo chciałam wyjść wspaniale,
lecz raz tak głupio wyszło,
że już nie pstrykam wcale.
Zamknęłam się przed sesją
na jakiś czas w łazience,
bo zawsze mam z make-upem
roboty pełne ręce.
Sprawdziłam dziesięć razy
czy jestem w kadrze cała,
strzeliłam sobie fotkę
i opublikowałam.
Skąd tyle komentarzy?
Czy ktoś rżnie sobie głupa?
Przyglądam się dokładnie,
a w kiblu pływa… kupa!
Pół świata to widziało,
a drugie pół zobaczy.
Raz nie spuściłam wody!
Zabiję się z rozpaczy!
Gender alla polacca
Przyszedł Oko do Michnika
i już grzechy mu wytyka:
„Jak nie zajdzie w panu zmiana,
rzucę klątwę tu na pana.
Niech syn pański będzie gejem,
wtedy razem się pośmiejem.
Niech się bzyka z kim popadnie,
sam pan na tym wyjdziesz ładnie.
Niech zaadoptuje wnuki,
będziesz miał pan dość nauki.
A na koniec własna córka
niech doprawi sobie siurka”.
Michnik w śmiech: „Nic nie mam przeciw,
lecz też nie mam dwojga dzieci”!
„Zdaje się to sztuczką chytrą,
lecz od czego jest in vitro?
Kiedy spałeś, zbereźniku,
podebrałem ci plemników.
Jak nadgnijesz dobrze w ziemi,
jajo dla nich wynajdziemy.
Zresztą wtedy już nauka
godną żonę ci wyszuka,
biorąc genom krwi królewskiej
z trupa Wandy Wasilewskiej”.
Michnik w rechot: „Bingo, księże!
Nagrywałem twoje słowa
i dowody mam potężne,
żeś mnie w nocy molestował!”