Twój Dekalog
Czcij ojca swego i matkę swoją.
Jestem synem mego ojca.
Jestem ojcem mego syna.
Każdy z nas osobno wzięty
całą resztę przypomina.
Nie potrafię się odróżnić
od swej własnej jego twarzy,
chociaż twarz zupełnie inna
może czasem mi się marzy.
Ojciec ojca mego ojca
patrzy na mnie z głębi życia,
choć już nie ma ani ciała,
ani ducha do ukrycia.
Dam mu własne moje ręce.
Dam mu moją własną głowę.
Niech pożyje sobie jeszcze
i niech czasy pozna nowe.
Skoro tak się pcha do świata
i nie daje mi spokoju,
niech poleży w moim łóżku,
niech postoi w przedpokoju.
Nic mu więcej dać nie mogę,
choć jest przodkiem mego przodka,
niż to życie przypadkowe,
które mnie samego spotka.
Nie kradnij
Kiedy byłem mały, ukradłem rodzicom
dosyć dużo pieniędzy jak na owe czasy.
Pamiętam, że leżały w drewnianej komodzie
zamykanej na kluczyk zawsze tkwiący w zamku.
Podpatrzyłem, że ojciec trzyma tam swój portfel,
który czasem był chudy, ale czasem pęczniał
i wydawał się wtedy nieco zbyt wypchany,
jakby dręczył go nadmiar zgromadzony w środku.
Może chciałem mu ulżyć w tej smutnej boleści,
może czułem, że trzeba przywrócić mu kształty
bardziej jemu właściwe… nie wiem, nie pamiętam…
Ważne były banknoty prawie zawsze nowe.
Pachnące i szeleszczące, chropawe w dotyku,
które niosłem do kiosku, żeby kupić czołgi,
plastikowe czołgi T-34.
Lecz pieniędzy było o wiele za dużo:
czołgów szybko zabrakło w okolicznych kioskach.
I choć teraz bym kupił całkiem co innego,
wtedy coś oprócz czołgów ciężko było dostać.
Więc rozdałem po równo między dzieci w szkole
całą resztę pieniędzy z pechowych zakupów
i poszedłem na zbiórkę drużyny zuchowej
ćwiczyć musztrę i strzelać z drewnianego łuku.
To przez moich kolegów wszystko się wydało.
Nigdy nie zapomnę nagłej ciszy w domu,
konfrontacji w klasie dzieci z rodzicami
i zwracania pieniędzy przez nich znalezionych.
Ale co najgorsze, tego dnia wieczorem
mama nie przeczytała mi jak zwykle bajki.
Tak, to było najgorsze z całej tej historii:
ta bajka nie przeczytana i ta cisza w domu.
Nie pożądaj żony bliźniego swego
Będę miał dwa różne zdania
w sprawie tego przykazania.
Jedno zdanie mnie dotyczy,
drugie – innym grzechy liczy.
Jeśli zechce cudza żona
nagle być uszczęśliwiona,
to nie będzie wcale grzechem,
gdy przyniosę jej uciechę.
Lecz kto dotknie mojej żony,
niechaj będzie potępiony.
Chociaż z drugiej strony – jeśli
razem gdzieś by się wynieśli,
to z radością, przyznać muszę,
modliłbym się za ich dusze.