Blogostan 01
Który przychodzisz w trąbie powietrznej
Zaskakujesz mnie trzęsieniem ziemi
Katastrofalną ulewą
Awarią samochodu
Wypadkiem rowerowym
Który podcinasz mi nogi gdziekolwiek się udam
Który rozwijasz przede mną trudne scenariusze
Który buntujesz przeciw mnie najbliższych i najdalszych
Który podsuwasz mi zbyt proste słowa i niemodne treści
Który mnie kompromitujesz
Który powodujesz że się ze mnie śmieją
Że mną pogardzają
Że mają mnie za nic
Wiem że czegoś ode mnie chcesz
Ale czy nie mógłbyś wyrażać się jaśniej?
***
Chciałem wyjechać ale trzyma mnie Ameryka
Mówi nie jedź to jest dziki kontynent i daleki kraj
Nie masz do mnie wizy nie wpuszczę cię nawet za bramkę
Zresztą rozbieraj się zrobimy ci rewizję osobistą
Widzę że paszport jest ale termin ważności zbyt krótki
Co ty chcesz robić nad Missisipi w stanie Kalifornia
Znajdź sobie lepiej tutaj jakąś fajną laskę
Czas ucieka a ty nie masz już czterdziestu lat
Poszukam kogoś a jak się zjawi to puszczę ci Orinoko
Siadaj pod ścianą przy służbowym stoliku
I kup sobie kawę bo nie będę ci stawiać bez końca
Zresztą i tak dam ci lepszą wiesz o co chodzi
Dobrą kawę trzeba robić co najmniej trzy razy
Ten cały barowy interes to już dawno nie taki znowu ekspres
***
Na stacji obsługi egzystencji kupiłem dwa nowe życia
Jedno zawodowe i jedno prywatne
Załadowałem oba do pamięci i rozpocząłem lekturę instrukcji
Dwa opasłe tomy przejrzałem pobieżnie w miesiąc
Ale pod koniec nagle zrozumiałem że w systemie wciąż tkwią stare treści
Jakieś szkodliwe wirusy jakieś strony pornograficzne
Wciąż nie udaje mi się doczyścić dysku i na dobre uruchomić
oprogramowania
W instrukcji przeczytałem że w przypadku dużych zaniedbań
Potrzeba nawet pół wieku żeby wszystko działało bez zarzutu
Jedyne co mi się udaje to wykroić osobne foldery
I zapisać w nich trochę zdziwienia
***
Przybito siedem pieczęci i zamknęła się księga na ostatniej stronie
Litery szczelnie wypełniły przestrzeń zaplanowaną na ich treść
Ani nie zabrakło ani nie pozostało miejsca żeby cokolwiek dopisać
Wszystko odbyło się w oznaczonym dniu o zaplanowanej godzinie
Ale niektórym wydaje się że mogło być inaczej
Że można było nie popełnić bardzo wielu błędów
Że można było bardziej bezkompromisowo kochać lub nienawidzić
Cofać się lub iść do przodu w rozdziale szesnastym
Uprościć nieco początek skomplikować koniec
W przeciwieństwie do tego co jest zapisane
Innym znowu się zdaje że w połowie wstępu
Ktoś myślący logicznie mógł znać zakończenie
W związku z czym uknuł spisek podszył się pod sprawcę
Zabił sam bohatera i ukrył go w grocie
Księga byłaby zatem jakąś marną fikcją
W której postacie działają w sposób kryminalny
A przecież jest to bajka dla oszalałych starców
Siedzących na słupach pośrodku pustyni
***
Drogi Septymusie
Piszę do Ciebie w sprawie prywatnej bo wiem że mnie nie zbędziesz
Wyobraź sobie jaka okoliczność zaszła ostatnio
Znasz dobrze moje życie i nie muszę Ci przypominać dawnych dziejów
Podróżując z prowincji do prowincji w służbie cesarzowi
W istocie cały czas pozostawałem sam
Ożeniony w Rzymie co dobrze pamiętasz wyjechałem przecież samotnie
Powodem było to że Klaudia Tarkwinia nie chciała dla mnie opuścić dworu
Zażądałem rozwodu i go otrzymałem
Wydawało mi się że to choroba cywilizowanych kobiet
I że poza Rzymem odnajdę oddaną towarzyszkę życia
Ale zawsze powtarzało się to samo
Kiedy już kogoś poznałem musiałem jechać dalej i dalej
A one zawsze miały coś ważniejszego:
Rodzinę spadek albo własnych bogów których nie chciały opuścić
Za każdym razem rozczarowany ruszałem w pojedynkę
Aż w końcu straciłem nadzieję na pozytywny rozwój sprawy
Świat jest chory drogi Septymusie
I kogo jak kogo ale Ciebie chyba nie muszę o tym przekonywać
Ale uważaj co się ostatnio wydarzyło
Nasze statki zawinęły do Filippi
Jako że to kolonia italska poczułem się prawie jak w Rzymie
Zaraz też spłynęła do mnie poczta ze wszystkich stron świata
I wyobraź sobie moje zdziwienie gdy otworzyłem siedem długich listów
Wszystkie od kobiet z przeróżnych prowincji
Nie wyłączając poczciwej Tarkwinii
I wszystkie w nieco innych słowach ale z sensem tym samym piszą:
Jesteśmy gotowe wyruszyć za tobą
I co ty na to Septymusie miły?
Tylko proszę nie pisz mi niczego w rodzaju:
Odpowiedz każdej żeby przyjeżdżała
A sam daj drapaka do północnej Galii
Chociaż może tak właśnie należy uczynić
***
Drogi Quintusie
W odpowiedzi na twój list
Który jest dowodem zaufania jakim mnie obdarzasz
Ale też ciekawym przyczynkiem do studiów nad współczesnością
Niech mi będzie wolno przypomnieć ci księgę Papiasza o rodzie niewieścim
Którą wspólnie omawialiśmy dwadzieścia pięć lat temu
Urzeczeni wtedy kultem matki ziemi
Z dużą rezerwą przyjmowaliśmy jego zdania
Które jednak z biegiem czasu przychodzi potwierdzić
Kult rodzenia płodności i w ogóle wszystkiego co związane z przyrodą
Trzeba w to włączyć zdrowie naszej soma a nawet być może i psyche
Ten kult nigdy nie może przysłonić kultu wysokiego nieba
Czyli wszystkiego co lepsze dalsze i nieodgadnione
Wielkie ideały zawsze były są i będą poza zasięgiem zdrowych zwierząt
I ani się śniły najbardziej płodnym spośród nich
Gdyby ciało nie szło za duchem my jako Rzymianie
Nigdy nie zarządzalibyśmy połową świata
Jeżeli mężczyzna wyrusza a kobieta za nim nie podąża
To bardzo dobrze i tak właśnie powinno być
Ponieważ złoto próbuje się w bardzo gorących naczyniach
To były szlachetne kawałki kruszcu ale musiały w ogniu się wypalić
I wiele chyba w końcu zrozumiały z życia
Dlatego chcą za tobą ruszyć skłonne porzucić wszystko
Ale są dwa szczegóły które czynią te wysiłki daremnymi
Po pierwsze czas mija i nigdy nie wraca
Tak jak byłeś skłonny każdej z nich dać szansę
Teraz kiedy już się zawiodłeś trudno o uczucie
Po drugie żeby nie tylko wyruszyć ale i w tym wytrwać
Musiałyby wraz z tobą oddać pokłon bóstwom wysokiego nieba
A na to zaręczam ci żadna z nich nie jest gotowa
One chcą tylko odzyskać utraconą szansę
Ale w gruncie rzeczy wcale się nie zmieniły
Nie wznoszą codziennie modłów o własną poprawę
I nie zdają codziennie rachunku z uczynków
Jak zalecają nasi filozofowie
Ale raczej walczą o spokój który znajdują
Kiedy sobie przypominają że byłeś im bliski
A może jednak się mylę Quintusie kochany?
Chciałbym bardzo znów z tobą dyskutować o dobrym Papiaszu
Przechadzając się po Kwirynale
Niestety Afryka jest bardzo uboga w ludzi z wykształceniem
I jestem tu skazany na lokalne bóstwa